Poszukując kilka lat temu informacji do artykułu na temat subkultury BDSM natrafiłem na osobę która chętnie opowiedziała mi o swoistym kodeksie, który panuje w tej grupie. Przypomina to trochę teatr, psychodramę, grę fabularną. Uczestnicy zawsze posiadają tzw. słowo bezpieczeństwa które kończy zabawę. Imiona zostały zmienione, a relację postanowiłem podać w fabularyzowanej formie. Opowiadanie jest wyjątkowo brutalne, dlatego osoby o słabych nerwach powinny zakończyć czytanie w tym miejscu. Zdecydowałem się na publikację jednak bo chyba żadna sfera życia realizowana w ramach umowy i konsensusu między dwojgiem dorosłych osób nie powinna pozostać w sferze tabu.
Opowiadanie Dom
- Weź mnie za rękę - wyszeptał
- Zwariowałeś, wszyscy mnie tu znają...
- weź mnie za rękę - powtórzył stanowczo.
- To nie jest zabawne, mąż zaraz się dowie.
- Twoje nieposłuszeństwo będzie ukarane, jesteś zwykłą szmatą i mogę traktować Cię tylko jak śmieć! - powiedział te wszystkie słowa na tyle głośno by przy stolikach obok na pewno go usłyszeli. Agata spłynęła czerwonym pąsem, czuła się jak kretynka, poniżona i publicznie wytkniętą w sposób tak brutalny i dosadny, że chciała zapaść się już tylko pod ziemię. Jej reputacja, wszystko... lecz nie myślała co narobiła, myślała jedynie o bólu jaki sprawiał jej już trzymany w odbycie stanowczo za duży korek analny z którym Pan kazał jej dziś chodzić od rana.
Wiedziała, że następnych kilka dni będzie dochodzić do siebie fizycznie po seansie, który zafundowała sobie w toalecie na stacji benzynowej... na który Pan chciał jedynie patrzeć. Seansie z brudnym, szorstkim kijem od szczotki. Mimo to, jej srom nadal płonął, chuć tak silna, że miała przemożną ochotę wepchnąć sobie widelec i nóż gdyby tylko Pan życzyłby sobie tak ją potraktować.
- Teraz idziemy do samochodu - powiedział w chwili gdy podano jej drugie danie i nawet nie zdążyła tknąć choćby jednego kęsa. Była głodna, ale posłusznie wstała od stolika i udała się w stronę parkingu. Ból przy wsiadaniu do niskiego, sportowego samochodu był trudny do opisania, ale czuła że musi być dzielna.
Po kilku kilometrach skręcił bez słowa do lasu. Choć było po zmroku, pełnia rozświetliła kolejną scenę. Leżała twarzą na masce. Pan postanowił zadrzeć do góry jej sukienkę, wyjąć korek, i brutalnie zgwałcić, nie szczędząc plucia, bicia i uwłaczających godności obelg.
- Kurwo ile razy mam Ci powtarzać? No ile razy?!!
Agata nigdy w życiu nie czuła się tak dobrze wypierdolona, jego suchy, gruby, długi i żylasty kutas zniszczył ją, sperma i inne płyny wypływały z niej, ciekły po drących udach. Każde otarcie piekło. Gdy już myślała, że ten bajkowy seans dobiega końca, zrobił jej jeszcze raz to samo. Nie mogąc złapać tchu osunęła się z maski na ziemię.
Podniósł ją za włosy I rzucił w to samo miejsce charcząc - jeszcze z Tobą nie skończyłem suko. Agata pogrążona w tej ekstatycznej, kompletnie surrealistycznej ekstazie nie myślała kompletnie o niczym. Była jak jogin w nirvanie, jak mistrz Zen w głębokiej transcendentalnej medytacji, jak czerwony Kapturek po zbiorowym gwałcie wilków. Drżała, w szerokim rozkroku, kurczowo próbując nie zsunąć się znów z maski auta..
Nim straciła przytomność usłyszała dźwięk otwieranej butelki wódki i nim ból osiągnął apogeum czuła jak Pan obmywa ją z niej alkoholem, na koniec wsadzając jej szyjkę butelki w zdemolowany zwieracz i wlewając do środka resztkę. Kochany, troskliwy Pan... - pomyślała.